To
miały byś zwyczajne wakacje,
spędzone z przyjaciółmi nad Morzem Śródziemnym. Miało być dużo wspaniałej
zabawy, a potem mnóstwo wspomnień. Tak właśnie miało być, ale …
Pakuje
ostatnie rzeczy i zasuwam walizkę, po czym siadam na skórzanym fotelu, stojącym
w rogu mojego pokoju. Po prawej stronie leży całkiem imponujący stos książek o
różnej tematyce. Na lewo od fotela jest szafka nocna, na której stoją zdjęcia
zrobione podczas zakończenia roku szkolnego. Jesteśmy na nim wszyscy, z głowami
pełnymi marzeń, planów. Liceum się skończyło, a my nigdy nie będziemy jedną
klasą. Nie będę kłamać mówiąc, że nie jest mi przykro.
- Wiktoria! – Z dołu dobiegł głos mojej mamy. – Jesteś
gotowa?
Wstałam z fotela, wzięłam swoją walizkę i torebkę, i
wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Już idę – odpowiedziałam i zaczęłam schodzić po
dużych, kręconych schodach do perfekcyjnie czystego, białego salonu. Przy
drzwiach zobaczyłam Alicję, moją najlepszą przyjaciółkę. Z uśmiechem podeszłam
do niej i przytuliłam na powitanie. Kiedy mój tato nosił walizki do bagażnika
jeszcze obróciłam się w stronę mamy.
- Zadzwoń do mnie, jak wylądujesz.
- Dobrze mamo- powiedziałam; pożegnałam się z
rodzicami i wsiadłam do samochodu rodziców Alicji. Kiedy tylko zapięłam pasy, razem
z Alą zaczęłyśmy naszą rozmowę, tak naprawdę o niczym. Ale przecież takie
rozmowy są najlepsze. Tylko ona potrafi tak szybko i płynnie przechodzić z
jednego tematu do drugiego. To właśnie jest jedna z tych rzeczy, których zawsze
jej zazdrościłam.
Nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłyśmy się na
lotnisku i musiałyśmy przejść przez odprawę. Usiadłam w miękkim fotelu samolotu
zmierzającego w stronę jednej z wysp Morza Śródziemnego – Malty. Z torby
wyjęłam swoją ulubioną książkę i czekałam na start. Alicja bez przerwy śmiała
się nerwowo i mówiłam bez składu, ponieważ nienawidziła latać samolotami. Właśnie,
dlatego przed wejściem na pokład wzięła tabletkę nasenną, która powoli
zaczynała działać. Startujemy za pięć minut, a do tego czasu Alicja będzie już
spać.
Spokojny głos stewardessy
rozległ się z głośników. Kobieta instruowała, jak zapinać pasy, mówiła, czego
nie wolno robić, a co jest dozwolone. Kiedy kończyła swój monolog, kątem oka
spojrzałam na Alicję. Była już mocno zapięta i głęboko spala. Cicho się
zaśmiałam i zaczęłam czytać książkę, podczas gdy samolot wzbijał się w
powietrze. Lot zawierał jedną przesiadkę we Frankfurcie nad Menem, która trwała
cztery godzinnym. Cały nasz przelot z Warszawy na Maltę trwał ponad 8 godzin, więc
kiedy samolot znalazł się na płycie lotniska, z ulgą odpięłam pasy i zaczęłam
zbierać swoje rzeczy. Alicja zaspana szła za mną, trzymając się pustych już
foteli. Kiedy stanęłyśmy na hali przylotów i odebrałyśmy bagaże poszłyśmy
szukać taksówki, która odwiezie nas do hotelu.
Po niespełna dwudziestu minutach
siedziałyśmy w samochodzie, ustalając plan
jutrzejszego dnia. Koło zabytków nie zabrakło plaż i butików znanych
projektantów, które zamierzamy odwiedzić w pierwszej kolejności. Samochód
zatrzymał się pod hotelem. Alicja płaciła rachunek, a ja poszłam potwierdzić
naszą rezerwację. Czekałam na Alę z kluczem do naszego apartamentu. Po pewnym
czasie zobaczyłam ją wchodzącą do hotelu z walizką. Pomachałam jej, żeby
wiedziała, gdzie jestem, zauważyła mnie i podeszła z wielkim uśmiechem.
- Gotowa rozpocząć przygodę i na zasłużony odpoczynek? – Zapytała, kiedy tylko
stanęłyśmy twarzą w twarz.
Spojrzałam na nią z uśmiechem.
-Oczywiście, że tak!
- No to bardzo dobrze – zaśmiała się Alicja i obie
ruszyłyśmy w stronę windy, która zawiozła na piętro, na którym był nasz
apartament. Kiedy drzwi windy otworzyły się, naszym oczom ukazał się długi
korytarz, którego ściany były pomalowane na kremowy kolor i ozdobione dużymi
obrazami przedstawiającymi miasto o różnych porach dnia. Zdjęcia zaczynają się od
ulic o samym świcie, następnie ukazywały ludzi spieszących się do pracy.
Kolejne ukazywały miasto po południu i wieczorem. Najpiękniejsze i największe
obrazy zawieszone były na samym końcu, koło drzwi prowadzących do naszego
pokoju, pokazywały nocne życie miasta.
Przeszłyśmy
przez cały korytarz, uważnie oglądając zdjęcia. Z jeszcze większymi uśmiechami
otworzyłyśmy drzwi i weszłyśmy do pokoju. Moim oczom ukazał się duży,
przestronny salon z aneksem kuchennym, zachowanym w jasnej kolorystyce. Przed
szklaną ścianą stała duża, biała, narożna kanapa, a na niej leżały kremowe
poduszki. Po prawej stronie od kanapy znajdowały się duże schody prowadzące na
piętro. Wszystko świetnie ze sobą współgrało. Każdy detal był dopracowany,
wszystko miało swoje miejsce. Powoli obróciłam w stroną Alicji, która stała z
otwartą buzią i przyglądała się zachodzącemu słońcu.
- Wiki… To będą najlepsze wakacje pod słońcem! – Krzyknęła
rzucając swoją torbę na skórzany taboret przy aneksie i rozkładając się
wygodnie na kanapie. Natomiast ja stałam jeszcze przez chwilę i przyglądałam
się, już wieczornemu miastu. Cicho westchnęłam i usiadłam obok Alicji.
- Ten apartament wygląda jeszcze lepiej niż w
Internecie.
Alicja zaśmiała się i zgodnie pokiwała głową.
- Dobrze, że tu przyjechałyśmy. – Powiedziała, po czym
wstała i ruszyła w kierunku schodów.- Jestem padnięta. Idę spać. Zobaczymy się
jutro.
- Do jutra. – W odpowiedzi pomachałam jej ręką.
Następnego dnia rano,
zaraz po śniadaniu wyszłyśmy na planowane zakupy. Wstępowałyśmy do każdego z
butików i praktycznie w każdym coś kupiłyśmy. Przy okazji spacerowałyśmy po
najstarszych ulicach Valletty, oglądając wystawy lokalnych sklepów oraz
podziwiając stare kamienice i brukowane, wąskie uliczki.
Zmęczone po kilku
godzinach zakupów, postanowiłyśmy pójść na kawę i coś słodkiego do pobliskiej
kawiarni. Kiedy szłyśmy chodnikiem w stronę przejścia dla pieszych, zadzwonił
mój telefon, powiedziałam Alicji, żeby się nie przejmowała, bo zaraz i tak ją
dogonię, i zaczęłam szukać telefonu. Kiedy wreszcie go znalazłam zerknęłam na
wyświetlacz. Dzwoniła moja mama.
- Tak, mamo? – Zapytałam poprawiając włosy. Odpowiedź
mamy zagłuszył pisk opon, dźwięk klaksonów i potworny krzyk. Szybko obróciłam
się w stronę jezdni, a na niej zobaczyłam torebkę mojej przyjaciółki, a kilka
metrów dalej ją samo, leżącą obok kół terenowego Lexusa.
Tych
wakacji nie zapomnę do końca życia. To właśnie w te wakacje zginęła moja
najlepsza przyjaciółka. Oczywiście wtedy ktoś zadzwonił po pomoc, ale już było
za późno. Uderzenie było zbyt silne. W dwa dni po tym zdarzeniu wróciłam do
domu, ale w moim sercu i tak została
rana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz